środa, 21 sierpnia 2013

System Of A Down w Atlas Arenie

Od koncertu minął ponad tydzień i miałam już nie pisać posta na ten temat, ale za dużo jest negatywnych (o dziwo!) ocen tego zdarzenia. Zarzuty kierowane w stronę zespołu czy samej organizacji koncertu są kuriozalne. Po kolei.

Nigdy więcej nie kupię biletu na płytę w Atlas Arenie. Na trybunach zabawa może mniejsza, ale przynajmniej coś widać.

W Atlas Arenie byłam pierwszy raz i zaskoczyłam się pozytywnie. Myślałam, że obiekt będzie większy i w gorszym stanie. Nie mniej jednak, z zewnątrz, jak i w środku nie przypomina kolosa, ale mieści (i to bardzo swobodnie) prawie 14 tysięcy osób. Jeszcze z tysiąc wcisnęłoby się na płytę. Jedyny minus to brak ekranów (nie wiem czy w tym przypadku czy zawsze). Jeśli stoimy dalej na płycie i mamy mniej niż 1,85m  to widoki są średnie. Sama obsługa wydarzenia świetna - zero kolejek (oprócz szatni po koncercie, ech ech), wszystko sprawnie i z uśmiechem na ustach. Architektura obiektu sprawia, że tłum ludzi jest sprytnie rozładowany. Gdyby ktoś mnie zapytał jak tam jest, odpowiedziałabym: ładnie.

Support - Hawk Eyes - mało znany angielski zespół rockowy (?), 'mało znany' jest określeniem szalenie mylącym. 6,721 like'ów na fejsbuku (poza tym chyba nie mają oficjalnej strony). Dla porównania nasz rodzimy Hunter ma ponad 51 tysięcy like'ów (i swoją stronę www :)).
Ale nie o to chodzi, grają po całej Europie, głównie za sprawą Systemu, ale nie tylko, mają fanów, więc nie im grają. Ich muzyka jest strasznie monotonna. I wcale nie dlatego, że nie znam, nie lubię i krytykuję, a dlatego, że nie znam (jestem obiektywna) i przede wszystkim mam uszy i całkiem dobrze słyszę. Każdy utwór był podobny do poprzedniego, wokalista jak wokalista, muzycy może i grają poprawnie, ale bezbarwnie. Niemniej występ się bardzo spodobał, zwłaszcza samym muzykom. Na swoim fanpage'u zamieścili aż 7 postów (i jeden znaczniczek) zapraszających/komentujących (awesome'ujących) /wspominających zdarzenie i (przejrzałam ich stronę dobrze, więc mogę stwierdzić) jest to liczba duża na tle innych wydarzeń, w których brali udział. No ładnie ładnie, niech tak nas zapamiętają, jak nas sobie stworzyli.
POLANDPOLANDFUCKINGAMAZINGFUCKINGAMAZINGPOLANDLOSTFORWORDS


Na tym filmiku nie czuć do końca tej atmosfery, ale początek był najlepszy.

Najgorsze, co można zrobić przed koncertem to znaleźć setlistę z trasy. Nie ma już zaskoczenia i nie ma oczekiwania na swój ulubiony utwór. Ale z drugiej strony, nie czujemy zawodu, jeśli wcześniej wiemy, że go nie zagrają. Są więc plusy i minusy.
Setlista pełna po brzegi.
Zaczęli idealnie utworem Aerials, a skończyli Sugar. Nie zabrakło też najbardziej znanych utworów jak B.Y.O.B, Toxicity, Chop Suey czy Hypnotize.

Mnie zabrakło kilku utworów, może: Kill Rock'n'Roll, Revenga, Violent Pornography może This Cocaine Makes Me Feel Like..., ale tylko dlatego, że je lubię i wolałabym usłyszeć np. zamiast A.D.D., X czy Ddevil, ale to tylko moje zdanie, każdy ma inny gust i swoje ulubione utwory.
Także PEACE!

Publiczność bardzo pięknie śpiewała i naprawdę świetnie się słucha kilku czy kilkunastu tysięcy śpiewających Aerials czy Lonely day.
Dyskutowanie o setliście to jak pytanie: jabłko czy gruszka? Chyba, że mamy na myśli wielkość. Koncert był dłuższy niż krótszy, 25 utworów granych praktycznie bez przerwy, pojawiło się kilka wstawek, coś powiedział Daron (coś nawet zażartował w nawiązaniu do koncertu z 98'), więcej mówił Serj.
Kontakt z publicznością raczej minimalny, ale nie policzyłabym im tego na minus. Na koncert przychodzę, aby posłuchać muzyki, utworów, więc niech grają. Jeśli oczekiwałabym przemówień, włączyłabym obrady sejmu.
Bisów nie zagrali. Oczywiście nie dlatego, że nie nas nie lubią. To są ich zwyczaje sceniczne i tyle.
Koncert był idealny. Nie ma żadnego porównania pomiędzy muzyką odtwarzaną z CD i tą, graną na żywo.
Na koncercie jest tryliard razy lepiej.

Shavo wrzucił FILMIK na swój Instagram, chyba z kalkulatora, ale liczą się emocje, nie jakość.
John wkleił na swojego fejsa Chilling in Poland :).
Na stronie zespołu nadal ostatnia aktualizacja to koncert w Polsce.

Polecam przeczytanie tego, bo nie wiem, o co kaman.
A potem tego, bo poprawia humor.

To też poprawiło mi humor. Śmieszneee.

piątek, 16 sierpnia 2013

SOAD i (kolejny raz) co z tą Polską?

Rzadko czytam komentarze pod artykułami, wydarzeniami na fejsie, postami na blogach, bo boję się obecnej tam polaczkowatości. Nie wiem, czego ona jest wyrazem.
Koncert zespołu System of a down w Łodzi. Na jakimś blogu ukazała się jego recenzja. Mnie osobiście przypomina kartkę wyrwaną z pamiętniczka szóstoklasisty – sfrustrowanego introwertyka – który kocha, lecz odkrył, że CHYBA(!) nie jest kochanym. Nie będę przytaczać licznych skarg na wszystko, co było nie tak, bo ich poziom merytoryczny był o wiele niżej niż Raczki Elbląskie. Ale ja nie o tym. Pod wpisem był komentarz, który przypomniał mi dyskusje, które prowadziłam ze znajomymi jakieś 6 lat temu (czyli dokładnie wtedy, kiedy nie mogłam udzielać nikomu korepetycji z życia, bo niewiele ogarniałam). Dyskusje, że Polska to gówno, nic tu nie ma, nikt nie przyjeżdża, zadupie, zaplecze cywilizacji, gówno gówno, trzeci świat.
Teraz wiem, że wcale tak nie jest i nie było tak wtedy.
Nie możemy cieszyć się z tego, że przyjeżdża kolejna „gwiazda” światowej muzyki, bo przeciera szlaki, otwiera nasze drzwi dla innych zespołów. Nie możemy się z tego cieszyć, bo tak nie jest.
To, że SOAD nie był w Polsce 15 lat to jest całkowicie zrozumiałe i wytłumaczalne.
Nie mieli za czym tęsknić po ich pierwszym koncercie w Polsce. Poza tym, może nie wszyscy pamiętają, ale działalność zespołu została zawieszona na pięć lat, więc w sumie można powiedzieć, że nie byli w Polsce tylko dziesięć lat. Moim zdaniem krótko, jak na zespół, który został obrzucony żarciem i wygwizdany. Nie wiem, jakie świnie wtedy chodziły na Slayera… słabo słabo Polaczki.
A jaka jest kolejna oznaka polaczkowatości? Poczucie (nie swojej) winy. Jakiś fanklub SOADu planował publicznie, bo za pośrednictwem fejsbuka, akcje na koncert. Skoro publicznie, na totalnie otwartej grupie, poczułam się zaproszona do czytania. Nie przytoczę ich, bo nie chcę komentować. Jeden z pomysłów - nie pamiętam już czy formą było skandowanie, czy jakiś wielki napis - mniej więcej chodziło o hasło: PRZEPRASZAMY ZA 98’.
(Wiedziałam, że pojawi się w  tym poście jakieś wyliczenie.)
Po pierwsze, o co do cholery chodzi?
Po drugie, co z tą Polską? (Haha)
Poważnie.
ALE po trzecie, ja niczym nie rzucałam (i nigdy bym nie rzuciła!), więc nie będę przepraszać.
Po czwarte, chyba SOAD wie, że minęło już prawie pokolenie od 98’, a w Polsce są setki tysięcy fanów.
Po piąte, to jest normalne, zespół nie był znany - zjechali go, jest znany – kochają go.
Wszystko się wyjaśniło, muzycy przyjeżdżają na koncert, więc nie liczą, że dostaną kanapką po ryju, więc my też nie zachowujmy się tak, jakbyśmy w szkatułce na biżuterię trzymali okruszki tej piętnastoletniej kanapki.

Wracając. W Polsce drzwi zostały już dawno otwarte. Przykładów jest ho ho ho, ale mogę wymienić kilka.
Co kilka lat przyjeżdża np. Korn (2011 – grali na Ursynaliach (bilety za 30 zł!), w 2012 też przyjechali, 2013 też), Slayer, Metallica, Megadeth. W tym roku można było pojechać na Woodstock na Anthrax, Sabaton na Czyżynaliach (w zeszłym roku też grali na Woodstocku), Motohead na Ursynaliach, grał Iron Maiden w Gdańsku i Łodzi. No i teraz SOAD.
Nie narzekajcie.

(Dobry koncertowy kalendarz - efest.pl )
Na koncertach czy festiwalach w tym roku pojawili się też:
Depeche Mode, Slayer, Rammstein, Korn, Airbourne, Mastodon, Misfits, Billy Talent, P.O.D, Gentelman, Soilwork, Helloween, Sodom, Guano Apes, Within Temptation, Entombed, Bullet For My Valentine, Parkway Drive, Paramore, Thirty Seconds To Mars, HIM, 3 Doors Down, Leningrad (!), Kaiser Chiefs, Franz Ferdinand, Florence And The Machine, The Cribs, Regina Spektor, Wu-Tang Clan, The Smashing Pumpkins, Editors, Blur, Crystal Castles, Arctic Monkeys, Skunk Anansie, Quuens Of The Stone Age, Kings Of Lion, Archive.
Wymieniłam tylko te, które pamiętam, ale było ich z pewnością więcej.
Do końca roku będzie jeszcze kilka dobrych koncertów, tematycznnie np. Serj Tankian - zagra w Polsce dwa razy w październiku).
Dla każdego coś się znajdzie. Była też Lana del Rey, była Rihanna.
Madonny w tym roku nie było, ale ostatnio jest chyba w Polsce średnio co dwa lata.
Niech nikt nie mówi, że SOAD przeciera ścieżki innym muzykom bo to jest wielka nieprawda. Kiedy Malakian miał 9 lat, Ironi grali na polskim weselu w Adrii.
Polecam, jeśli ktoś nie widział, dokument „Historia polskiego rocka”, tam to faktycznie przecierali ścieżki.