niedziela, 13 października 2013

Gender srender

Kilka dni temu, kiedy wysiadałam z tramwaju, weszłam w grupę przedszkolaków idących gdzieś ze swoimi opiekunkami. Nie za bardzo lubię dzieci, bo ani nie mam z nimi o czym porozmawiać, ani nic od nich nie potrzebuję. Są to są i tyle. Idą sobie te dzieciaczki, uśmiechnięte, wesołe, za rączki, para za parą. Jedna dwójka, akurat pierwsza, multi kulti - dwóch chłopców - biały i czarny. Obaj byli niesamowicie happy.
To był jeden z nielicznych momentów, kiedy pomyślałam, że dzieci są fajne. Fajniejsze, niż dorośli.
Po pierwsze, że szczęśliwi.
Po drugie, że czarny i biały razem.
Po trzecie, że chłopcy za rączki (dobra, nie będzie o gejach :D).
Pomyślałam też sobie, że fajnie, że żyję w czasach, kiedy nie ma rasizmu i wszyscy są tacy szczęśliwi.
Chwilę później uświadomiłam sobie, że gówno nie prawda.
Mam takie ogólnonarodowe marzenie. Jedno. Wcale nie chcę, żeby każdy miał pracę, żeby podatki były niskie, jak nasze poczucie wartości, żeby słońce świeciło jak w Bułgarii, a politycy zarabiali tyle, co szwajcarscy. Nawet nie chcę, żebyśmy byli mądrzejsi, jako naród. Chciałabym tylko, żeby każdy z osobna, ale też żebyśmy wszyscy razem byli bardziej tolerancyjni.
Rozwiązałoby to milion problemów, skończyłby się największy polski ból dupy o gejów, Żydów i takich tam... ludzi.

Ten post miał być o gender. O tym, że to patologia i że jestem przeciw.
Ale! Zło konieczne nastąpi, bo nastąpić musi. Taka kolej rzeczy. Zastanawiam się tylko, co może dobrego płynąć razem z tym genderowym szambem.
Mam dużo wniosków, ale na ten post trzeba będzie chwilę poczekać.

Mało mnie w życiu może zszokować, więc dziś się tylko zdziwiłam.
Nie znałam portalu wsumie.pl do dziś. Nadal go nie znam, bo nie mam czasu czytać wszystkiego, co jest w internecie. Podobnie wpolityce.pl (linki do artykułów). Nie mniej jednak, pewne fakty w artykułach są tak akcentowane, że widać poglądy redaktorów.
Nie chodzi o poglądy, a jedynie o sam fakt. Każdy myślący człowiek nie potrzebuje sugestii, czy coś jest fuj czy super ekstra. Zresztą, każdy może mieć własne poglądy.
Artykuł, jaki dziś przeczytałam dotyczy edukacji genderowej. "Równościowe przedszkola" uczą dzieci, że dziewczynka powinna bawić się samochodami, chłopiec lalkami. Chłopców należy przebierać za dziewczynki, a dziewczynki za chłopców.

zdjęcie z fejsa, zabawne,  Ruch Wkurwionych.

Oczywiście, program powstał z inicjatywy feministek. Założeniem jest chyba to, żeby kobiety miały silniejszą rolę w społeczeństwie, a mężczyźni przestali być 'macho'. Plissss! W tym momencie zrobiło mi się naprawdę słabo. W dzisiejszych czasach macho? Gdzie? Chyba dresy na stadionie. Ale ich trzeba by było uczyć w ogóle życia w społeczeństwie. UE dała jakieś miliony na ten piękny cel, a najzabawniejsze jest to, że rodzice nawet nie mogą decydować o tym, czy ich syn będzie w przedszkolu brał udział w warsztatach z wyplatania warkoczyków na blond peruce kolegi (chciałabym w takiej peruce zobaczyć tego małego murzynka :)). To jest totalna patologia. Bo rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi poglądami i przekonaniami. Totalnie! Sformułowania, że ostatecznie rodzice nie są tymi, którzy powinni decydować, czy w przedszkolach pracuje się na rzecz równouprawnienia, bo sami kierują się stereotypami albo nie posiadają fachowej wiedzy, to jest kompletnie bez sensu.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autorki nie zalecają, aby informować o programie rodziców:
"Szczególnie ważne jest więc, by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami" -
można przeczytać w poradniku "Równościowe przedszkole". MEN ma w dupie protesty rodziców, bo za program odpowiada dyrektor przedszkola w porozumieniu z rodzicami. Także nauczyciele mogą uczyć dzieci, czego chcą. W przypadku tych przedszkoli muszą dzieci pozbawić płci i nadać im nową, bo na to dostali pinionżki z unii. MEN nie komentuje także tego, jak cała sprawa się ma do Konstytucji RP (Art. 48. 1. Rodzice mają prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.). Jeśli dziecko chce sobie wybrać płeć, czy wyznanie to niech wybiera, ale kiedy będzie pełnoletnie. Na pewno nie w przedszkolu.

Co jeszcze mogę tu napisać? No niewiele.

kwejk.pl, wszystko jasne. Uwielbiam to zdjęcie, pokazuję absurdalność, z pewnością robi reklamę, ale trudno powiedzieć jaką. Jeśli to faktycznie FEMEN to matko bosko! Często sobie myślę, że ja chyba naprawdę nie wiem, co to równouprawnienie.

Hana Pesut, kanadyjka, fotograf (słowo fotografka jest jak 'agrafka') zrobiła dobrą robotę zbierając w książkę zdjęcia osób zamienionych ubraniami. Co zabawne, chyba widoczne na pierwszy rzut oka, kobiety w męskich ubraniach wyglądają (na ogół) ok, natomiast mężczyźni w damskich już mniej.
Wklejam to, jak ciekawostkę, nic dla hejtingu.




Więcej zdjęć na sincerelyhana polecam, bo mnie się podoba.
Można nawet kupić za 30$ w wersji książkowej Switcheroo book.
Jeśli polecam już, to także inne jej projekty, bo mnie totalnie jarają w przeciwieństwie do gender studies. Nie czuję tego totalnie, nie ogarniam, jak można się tym jarać. wow!

Trochę luzu, nie ściskać pośladów!